Obecnie roczne przychody z podatku CIT wynoszą około 25 mld zł. Problem w tym, że z 327 tys. firm wykazujących zysk podatek ten płaci tylko 120 tys. mniejszych firm, czyli zaledwie 36,6 proc. podatników. W zasadzie podatków nie płacą duże firmy, które do perfekcji opanowały żonglerkę kosztami uzyskania przychodów i transferów zysków za granicę. Według wyliczeń ZPP, 1-procentowy podatek od przychodów zasiliłby budżet kwotą 57,5 mld zł rocznie, czyli kasa państwa uzyskałaby rocznie o 32 mld zl więcej.

Według ZPP, cięcia, które proponuje Leszek Balcerowicz, dałyby budżetowi kilka miliardów złotych dodatkowych oszczędności. Nasza propozycja wygenerowałaby sześciokrotnie wyższe kwoty.  Według ZPP likwidacja CIT pozwoliłaby na spore oszczędności aparatu skarbowego, który byłby uwolniony od żmudnego kontrolowania kosztów uzyskania przychodów.  Prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów, zgadza się, że podatek CIT nie jest efektywny, ale według niego ten podatek przynosi coraz niższe dochody. On po prostu zamiera. Jednak czy w tej sytuacji powinniśmy fundować sobie taki eksperyment podatkowy? Ten pomysł byłby ogromnym prezentem np. dla instytucji finansowych, które płaciłyby niższe podatki. Nie ma szans na to, by budżet zyskał 32 mld zł więcej. Uważam, że straciłby co najmniej 7 mld zł uważa Witold Modzelewski.

Negatywnie pomysł ocenia też Renata Dłuska, doradca podatkowy z MDDP w Pulsie Biznesu. - Jestem przeciwna temu janosikowemu pomysłowi. Przecież są takie firmy, które mają niskie marże przy dużych obrotach. Wprowadzenie 1 proc. od przychodu byłoby więc dla wielu firm ciężką karą za osiąganie wysokich obrotów. Już lepiej porządnie uregulować kwestie kosztów uzyskania przychodów, by było jasne, które wydatki nimi są, a które nie -  twierdzi Renata Dłuska.